Styl przygodowe
W Muzeum Czartoryskich, znajdują się liczne zabytkowe przedmioty, obrazy, rzeźby. Znajdują się również tureckie namioty, zdobyte przez króla Jana III Sobieskiego.
Pewnego dnia, fajny gość odpoczywał sobie na ławeczce w tym Muzeum. Był on czerwony na twarzy z wrażenia jakie wywołało oglądanie ekspozycji. Następnie wyszedł on z budynku i na ulicy spotkał agresywne psy, tym razem zbladł i zaczął biec w kierunku Rynku. Wszedł do pewnej restauracji i dla pewności (żeby, psy go nie wytropiły) zamówił ruskie pierogi. Zauważył również kawiarnię internetową, po drugiej stronie ulicy i po zjedzeniu posiłku, udał się tam.
Pracował przy komputerze przez pół godziny; odwiedził m.in. stronę komputerową „Śpiewać każdy może” z tekstami piosenek. Nigdy byście nie wyobrazili sobie co stało się później.
Człowiek przebrany za kangura chodził sobie po ulicy i reklamował „Australijską restaurację”. Nasz bohater podszedł do niego i wziął ulotkę. Następnie poszedł na Rynek Główny i czując się trochę głodny, pomyślał o spaghetti. Ale ponieważ jadł wcześniej ruskie pierogi, stwierdził że spaghetti zje dopiero za tydzień (chodź miał na nie wielką ochotę). Po tym wszystkim poszedł na przystanek autobusowy, żeby wrócić do domu.
Po godzinie odpoczywał w swoim fotelu.
Maciek
Styl miłosny
Pewnego dnia dwa pieski, spotkały się w Muzeum Czartoryskich. Jeden z psów zaczął śpiewać na widok spaghetti i wpadł na pomysł, żeby zaprosić drugiego psa na jedzenie makaronu. Podczas konsumpcji, zdarzyło się tak, że jedna z nitek spaghetti skończyła się w ich mordkach i w ten sposób pocałowali się. Tak zaczęła się miłość między tymi psami.
Nazajutrz było już po ślubie. Para młoda pojechała w podróż do Ruskich, gdzie nigdy nie byli. Włączyli komputer i przez Internet znaleźli czerwony hotel. Gdy tam trafili, powitał ich (parę młodą) fajny gość. Odpoczywali tam na foteliku, a po roku wyszły im małe ruskie kangurki, które zamiast płakać śpiewały.
Kasia L.
Styl plotkarski
Pani wychodząca z Muzeum Czartoryskich , zwraca się z pogardliwym uśmieszkiem, do idącego obok fajnego gościa w czerwieni.
- Widzi pan tego „X-a”, tego frajera. Obserwuję go od kilku miesięcy. Nic nie robi, tylko odpoczywa na plantach, podrywa ruskie (podejrzany element)! Pod nosem śpiewa. Potem idzie do baru, zamawia spaghetti, za piątaka (bez sosu). Wieczorem nie później, niż po dwudziestej-trzydzieści (20.30), idzie do kafejki grać na komputerze!
Po monologu „sympatycznej” Pani, dystyngowany Fajny Gość w czerwieni, zwraca się do niej:
- KOCHA GO PANI, CZY CO ?? Wolę psy i kangury niż, wasze dyrdymały!
TeKa
Styl baśniowy
Pies odpoczywał sobie w Muzeum Czartoryskich oglądając wystawę grafiki komputerowej. I kiedy wpatrywał się w pewną grafikę nagle zaczęła się ona ruszać i zrobiła się jedna wielka dziura. Pies nigdy nie widział takiej sytuacji i trochę się przestraszył. Wtem fajny gość z kangurem, zaczął mówić do psa po rusku. Okazało się ,że podróżują w czasie i że dawno nic nie jedli, a na dodatek pies też był głodny więc polecił przybyszom pewną restaurację. Nie namyślając się długo dziwny gość mówiący po rusku, kangur i pies polecieli na czerwonym dywanie by zjeść spaghetti . I tak się zakończyła jedna z międzygalaktycznych przygód.
Kulawik Adam
Styl historyczny
Ruskie wojska nigdy nie miały fajnych gości, raczej zawsze mówiono o nich wulgarnie – określało się ich jako psy. Uwielbiali bić się, nie miało znaczenia z kim – byle by się bić – nawet z kangurem - byle czerwona krew się lała. Obce im było obcowanie ze sztuką i śpiewem. Ciekawa jestem czy potrafiliby w dzisiejszych czasach obsługiwać komputer, czy jeść spaghetti. Kończę to pisanie, bo muszę odpocząć, a później pójść do Muzeum Czartoryskich.
Viola
wtorek, 26 maja 2009
Zabawy z tekstem ciąg dalszy ;) - życzymy ciekawej lektury;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz